Gabriela Gasparska - historyk sztuki


     „Myliłem się broniąc automatyzmu myśli, wolnych od jakichkolwiek kontroli umysłu i nie tkniętych przez wszystkie estetyczne i moralne stereotypy. Powinienem był powiedzieć jeszcze co najmniej: świadome estetyczne i moralne stereotypy"
                                                                                                     Andre Breton 1924 r.

     

     Dojrzałe życie. Dojrzałe przemyślenia. Dojrzałe wnioski. Jak to pokazać i jak przekazać? Jak sprowokować innych do trudnego spaceru, spaceru do miejsc nie tylko pięknych i wybranych, ale również do takich, które przynoszą ból, cierpienie i zwątpienie? Jak sprawić by ten spacer nie był jedynie odpoczynkiem, ale chwilą, w której poczujemy coś więcej, poczujemy nierozerwalną symbiozę piękna i brzydoty, smutku i radości, nadziei i bezsilności? Intensywne doświadczenie tych wszystkich towarzyszących ludzkiemu życiu uczuć pozwala realnie spojrzeć na rzeczywistość, a to z kolei daje siłę i wolność, która pozwala się rozwijać i dokonywać wyborów.
Andrzej Tomaszewski w sposób niezwykły zaprasza do tego spaceru. Niczego nie ułatwia, ani nie utrudnia. Sięgając do najgłębszych zakamarków ludzkich myśli, pokazuje nam to, co piękne i to, co odrażające. Dociera do myśli, które towarzyszą całemu ludzkiemu życiu, pojawiają się w najważniejszych momentach, ale również w codziennych sytuacjach, banalnych i zwyczajnych. Opowiada nam historię człowieka we wszystkich czasach jednocześnie. O tym, co było, co jest i co może być... zawsze z pewną alternatywą, bez jednoznacznej odpowiedzi, nie ukierunkowuje, daje wybór.
     Sztuka Andrzeja Tomaszewskiego ma swoje warsztatowe źródło w grafice i rysunku, a przede wszystkim w fascynacji – jak wielokrotnie podkreślał sam artysta – francuskim surrealizmem lat trzydziestych XX wieku. Malarza, który posługuje się językiem sugestywnych „barokowych” wizji, uznać więc można za kontynuatora języka Zdzisława Beksińskiego czy Franciszka Starowieyskiego. Wpisując się w ten nurt, Andrzej Tomaszewski wypracował jednak w pełni autonomiczną postawę artystyczną. Jego malarstwo to cenna lekcja, przeżycie nie tylko artystyczne ale i ludzkie. Trzeba jednak czasu, by to zrozumieć, by nie zrazić się pozornie chaotyczną i przerażającą powierzchownością jego obrazów. Wybrane przez artystę środki wyrazu, wielowarstwowość formalna, dobór tematów, historii, różnych czasów i mnogości kontrastów tworzy ów chaos. Chaos ten buduje napięcie, które jednak z czasem ustępuje, gdzieniegdzie doprowadzając do specyficznego relaksu.
     Monochromatyczna barwa prac, delikatnie kontrastująca elementy, podkreślająca jakąś myśl, subtelnie wpisuje się w kompozycję całego obrazu, kolory umiejętnie towarzyszą innym środkom wyrazu, mocniejszym i bardziej sugestywnym. Te zestawienia dotyczą poszczególnych fragmentów ciała człowieka. Piękne, niemal baśniowe usta, oczy, piersi, czasem nogi czy głowa oddane są z fotograficzną niemal dokładnością, podkreślone blikami światła przykuwają uwagę i zachwycają. Stanowią jednak tylko zaproszenie do dalszych poszukiwań, są prowokacją i niejako nakazem, by oglądać dalej. Artysta nie pozwala spokojnie oddać się zachwytom nad ludzkim ciałem. Nie pozwala myśleć o nieustającym szczęściu i spełnieniu. Pozytywny, wyidealizowany motyw jest tylko małym fragmentem całego obrazu, większość pracy bowiem przedstawia zdeformowane, zmęczone, podzielone na fragmenty ciało.
Ciało czasem niemal architektoniczne, uprzedmiotowione, czasem do przesady anatomiczne, ciało, które gdzieniegdzie oderwało się od duszy, a gdzieniegdzie do niej przyrosło. Ciało różnorodne, ale zawsze oddające jakąś emocję, jakąś myśl czy jakąś chwilę. Postacie ludzkie nie mają tła, nie mają kontekstu, a więc nie rozprasza nas to, co na zewnątrz. To, co było na zewnątrz, jest już w tylko w ciele, we wspomnieniach, w snach. Teraz obserwujemy swoisty dialog różnych stanów ego człowieka, i ten moment obserwacji wydaje się fascynujący. W tym właśnie miejscu zaczyna się właściwa podróż, podróż w głąb ludzkiej duszy. Tu wszelkie granice realności czy nierealności się zacierają, wszystkie towarzyszące człowiekowi emocje przeplatają się, walczą ze sobą lub kompensują. To jest jak wielka burza, pełna chaosu, zamieszania, bałaganu. To tak, jakby po wyczerpującym dniu, pełnym niezwykłych wrażeń, zasnąć i śnić o wszystkim naraz, w formie nakładających się na siebie obrazów.        Sny te dotyczą miłości i namiętności, dzieciństwa i macierzyństwa, fascynacji ludzką urodą, fetyszami, seksualnością, pragnieniami najważniejszymi, które choć nie zawsze się spełniają, zawsze pozostają w sferze marzeń każdego człowieka. To jednak nie koniec. Jeśli się spełniają, to nie na zawsze, gdyż inne przeżycia i odczucia idą zawsze obok. To nigdy nie jest spokojny spacer. Zwątpienie, bezsilność, cierpienie i wszechogarniająca samotność, zazdrość, złość, agresja wszystko to jest tuż obok. Ale to jest właśnie prawdziwe i realne spojrzenie na możliwości, jakie niesie ludzkie życie. Taki sposób przedstawienia człowieka jest niezwykle uczciwy. Artysta nie stara się podsycać złudzeń o niekończącym się szczęściu, nie usiłuje dawać żadnych odpowiedzi, nie wskazuje na rozwiązania, nie tłumaczy. Wszystkie użyte elementy mają jedynie pomóc oderwać się od codzienności na tyle, by się zastanowić i pobudzić wyobraźnię. Jeżeli tylko uda nam się choć przez chwilę podążyć za artystą, skorzystać z jego mapy, świat przedstawiony w jego obrazach wyda nam się bliski, znajomy i... realny. Jeśli to wszystko uspokoi nas choćby na chwilę, zaczniemy nowy dzień i będziemy wolni.
                                             

                                                                                                       Gabriela Gasparska
                                                                                                          historyk sztuki

 

 

 

 

 

 

„Najpiękniejszą rzeczą, jakiej możemy doświadczyć, jest oczarowanie tajemnicą. To uczucie, które stoi u kolebki prawdziwej sztuki i prawdziwej nauki. Ten, kto go nie zna i nie potrafi się dziwić, nie potrafi doznawać zachwytu, jest martwy niczym zdmuchnięta świeczka”
                                                                                                                    Albert Einstein

 

     Jednym z bardziej emocjonujących aspektów ludzkiego życia jest tajemnica. Pobudza wyobraźnię, pociąga. Albo jej pragniemy i odczuwamy przyjemność jej odkrywania, albo odrzucamy, zbliżając się do strachu. Tajemnica pozwala dowolnie krążyć myślom wokół domysłów, przypuszczeń. Ta wieloaspektowość tajemnicy powoduje, że jest tak atrakcyjna, a jej niedostępność pociągająca. Nie da się, a właściwie nie należy zaglądać do jej wnętrza w pośpiechu, sięgać za daleko, odkrywać wszystkiego naraz. Trzeba to robić etapami, wejść i się cofnąć. Dotknąć i puścić. Już samo to przybliżenie i oddalanie określa jej przestrzeń. Tajemnica jest czymś bardzo delikatnym, jak kwiat, który zakwita na jedną noc, i dokładnie trzeba wiedzieć, kiedy i jak go można obejrzeć. Wrażenia pozostają niezapomniane, a kadry przed oczami na wyraźne i zrozumiałe. Jeśli obchodzimy się z tajemnicą z wyczuciem, wrażliwością i pokorą, wtedy to, co w tych obrazach widzimy, jest dla nas do ogarnięcia i do przeżycia, bez względu na to, co tam zobaczymy… W tajemnicy mieszkają różne wspomnienia i marzenia. Rzeczy dobre i złe, wesołe i smutne, pełne nadziei i zwątpienia. Trudno wymienić wszystko co może nas tam czekać, nieskończenie wiele tematów i sytuacji. Poznawanie tajemnicy towarzyszy nam przez całe życie… jest nieodłącznym elementem zbliżania się i oddalania ludzi od siebie. Czasem tajemnica decyduje o przyszłości, a czasem pozostaje w przeszłości niewyjaśniona i nieodgadniona, jednak jako taka również ma swoją wartość.
     Mam wrażenie, że tak jak można fantazjować na temat tajemnicy, tak można podjąć próbę poznania malarstwa Andrzeja Tomaszewskiego. Kluczem pozostaje tu pewien rodzaj niedosytu, który budowany jest przez zestawienie przybliżania i oddalania, pokazywania i chowania, opowiadania wprost i zawile. Nigdy nie jest to jednoznaczny komunikat, odpowiedź lub pytanie. Jest tu pewien rodzaj pociągającej polityki, wyważenie, co dać, a czego nie. Próba dialogu z oglądającym: ile wystarczy pokazać, by można było domyślać się „reszty”, jak trafnie zasygnalizować problem albo jak tę sygnalizację ukryć, by nie stała się elitarna i dostępna tylko dla wybranych. Prace są przy tym na tyle zróżnicowane, ze ta elitarność rozszerza się. Każdy bowiem znajdzie język uniwersalny, a przekonujący… To sztuka umieć stworzyć język uniwersalny, a zarazem niedostępny dla wszystkich. Umiejętność pracy tajemnicą wydaje się jednym z bardziej charakterystycznych aspektów twórczości Andrzeja Tomaszewskiego. Poparta warsztatem malarskim, kapryśną kompozycją i wyważoną kolorystyką zachęca do poważniejszego dialogu. Wyczuwa się jednak pewien rodzaj ostrzeżenia, że trzeba dużo delikatności, pokory i cierpliwości, by rozpocząć podróż w jego malarstwo. Należy również pogodzić się z tym, że wszystkiego nie można zobaczyć, odkryć, a nawet się nie powinno, bo zresztą i po co…? Musi przecież pozostać tajemnica dla artysty, dzieła i dla nas samych. Rodzaj niedosytu, który jest tak pociągający, który coś zamyka, ale też coś otwiera, a przez to nigdy się nie kończy jego doświadczenie.

 

                                                                                                                   Gabriela Gasparska
                                                                                                                      historyk sztuki

 

 

Wojciech Siemion, Andrzej Tomaszewski
Wojciech Siemion, Andrzej Tomaszewski

 

   

 

   Andrzej Tomaszewski trafia na salony,

do zbiorów znanych marszandów i kolekcjonerów...

 

 

     

 

      Rynek sztuki zwraca coraz większą uwagę Polaków. Coraz chętniej chodzimy na wystawy, uczestniczmy w aukcjach, odwiedzamy galerie, kupujemy sztukę. Młodzi kolekcjonerzy buduja swoje kolekcje z większą uwagą i rozwagą. Starają sie wyrabiać własne oko, obserwować prawidłowości rynku sztuki, ale też konsultują swoje wybory z ekspertami i bardziej doświatczonymi kolekcjonerami. Ci, którzy traktują kupowanie sztuki jako inwestycję finansową, skupiają się na wyszukiwaniu nazwisk jeszcze nie "umocowanych" rynkowo. Takich, których szanse na popularność i własne miejsce w historii sztuki polskiej rosną. Najlepiej jednak, jeśli można się w tym wyborze podeprzeć jakimś wydarzeniem, wskazówką, czyjąś pozytywną opinią. Znaleść punkt zaczepienia. I tak się zaczyna promocja artystyczna, jeden drugiego zachęca, ktoś robi wystawę, pokazuje artystę szerzej i szerzej, krytycy komentują wystawy, wydarzenia. Prace trafiają do galerii, na aukcje, pozycja się stabilizuje, a ceny rosną.
      Tak było na przykład z malarzem Andrzejem Tomszewskim. Artysta, którego nikt nie znał, który sprzedawał swoje prace wyłącznie za granicą, nie promował własnej sztuki w Polsce, trafia na salony, do zbiorów znanych marszandów i kolekcjonerów. Tomaszewski został zaproszony przez zaprzyjaźnionego artystę do wspólnej wystawy w zamku w Kórniku. Zrobili ciekawą ekspozycję : Materia fantastyczna, potem była kolejna wystawa w zamku w Nidzicy, Miedzynarodowe Targi Sztuki w Łodzi ADI ART FORUM. Na tych właśnie targach prowadził licytację Wojciech Siemion, znany aktor, ale też prawdziwy znawca, kolekcjoner i miłośnik sztuki. Zachwycony pracami Andrzeja zaprosił go do swojego dworku w Petrykozach, gdzie podczas zakończenia XXXV Warszawskiej Jesieni Poezjipokazał środowisku jego prace. Zaprzyjaźniony ze zmarłym artystą Zdzisławem Beksińskim z sentymentem spojrzał na jego twórczość. Dostrzegł jednak w niej coś więcej niż tylko podobieństwo. Praca Andrzeja Tomaszewskiego trafiła do kolekcji Wojciecha Siemiona. To wspaniała rekomendacja. Nie uszło to uwadze kolekcjonerów, którzy coraz częściej kupują prace Tomaszewskiego. Pozytywnie o malarzu wypowiedzieli się Marek Mielniczuk, marszand i kolekcjoner, który wraz z Wojciechem Fibakiem odkrył i wypromował malarstwo Ecole de Paris, a także mistrz Franciszek Starowieyski.
Sztuka Andrzeja Tomaszewskiego ma swoje warsztatowe źródło w grafice i rysunku, a przede wszystkim w fascynacji - jak wielokrotnie podkreślał sam artysta - francuskim surrealizmem lat trzydziestych XX wieku. Malarza, który posługuje się językiem sugestywnych "barokowych" wizji, uznać więc można za kontynuatora języka Zdzisława Beksińskiego. Wpisując się w ten nurt, Andrzej Tomaszewski wypracował jednak w pełni autonomiczną postawę artystyczną. Jego malarstwo to cenna lekcja, przeżycie nie tylko artystyczne, ale i ludzkie. Umarł król, niech żyje król? Może... Czas pokaże.

 

                                                                                                                                                 Kupiec Poznański

                                                                                                                                                   "ELLEGANCE"