Robert Kuciński - z-ca dyrektora CKiS w Koninie


Andrzej Tomaszewski x100

Jego ulubionym kierunkiem w sztukach plastycznych jest surrealizm, a przewodnim motywem prac – człowiek, postać ludzka, ale w specyficzny sposób „przetworzona”. Twórczym punktem wyjścia dla rysunków i obrazów Andrzeja Tomaszewskiego są najprawdopodobniej emocje i niekontrolowane myśli. Jego prace, choć eksponują „ludzką powłokę”, zdają się eksplorować to, co w środku, czego nie widać, co może nawet nie chce być oglądanym bądź zarezerwowane jest tylko dla wybranych. Andrzeja Tomaszewskiego nie interesuje gładkie i ponętne ciało, choć podejrzewam, że swoisty biologizm, fizyczność w jego artystycznych wyobrażeniach ma swe źródło w zakończonej dość brutalnie kontuzją karierze sportowej. Uwielbia za to niedoskonałości, rysy, wgłębienia, otwory, wybrzuszenia… Nie chodzi mu jednak o rejestrację upływu czasu, lecz wykorzystanie twarzy ludzkiej i ciała do „opowiadania” o życiu wewnętrznym człowieka. I nie ma w tym sprzeczności, bo Tomaszewski-nadrealista stąpa mocno po ziemi i obserwuje…, ale absolutnie nie bawi go dokumentacja rzeczywistości, lecz swoiste „prześwietlanie” ludzi, tworzenie utkanych z ich myśli i uczuć radiogramów.

Jak pokazać myśli i emocje? No cóż, każdy artysta ma na to inny sposób. Andrzej Tomaszewski przez prawie trzy dekady tworzył własny alfabet, indywidualny zestaw znaków, który pozwala mu na snucie fantazyjnych narracji, które mimo swej wizualnej niezwykłości wydają się wyjątkowo bliskie temu, co sami przeżywamy lub – jak nam się wydaje – przeżywają inni. Im baczniej obserwujemy formalne rozwiązania, po które artysta sięga, im wnikliwiej studiujemy miliony drobnych kresek, które tworzą jego obrazy i rysunki, tym mocniej atakują one naszą podświadomość. Niezliczone faktury skóry, które pokrywają postaci z jego prac, absolutnie nienaturalne połączenia poszczególnych części ciała lub kilku organizmów, multiplikacje i translokacje oczu, ust czy uszu atakują nasze wzrokowe przyzwyczajenia. Maski, podwiązki, pończochy, półpancerzyki, biustonosze, zwoje bandaży czy szwy i sznurki zdają się być wykonane z materiałów, które znamy z naszych doświadczeń, które są obecne w naszej rzeczywistości, ale jednocześnie są tak dalece zespolone z ciałem, że równie dobrze ich surowcem może być żywa tkanka. Najbardziej fascynujące moim zdaniem w twórczości Tomaszewskiego jest zawieszenie pomiędzy życiem a śmiercią, tym co, zmysłowe a tym, co geriatryczne, pomiędzy pożądaniem a niemocą. W wielu jego pracach uwagę przykuwają zmysłowe usta, nieco wulgarne języki, pełne rozkoszy oczy lub oczekujące na rozkosz łona, ale często zestawione z tym, co żylaste, zwiędłe, pomarszczone. Pulsujące erotyzmem rysunki i obrazy stanowią jednak tylko część dorobku konińskiego surrealisty. Dla sporego grona odbiorców jego sztuki znacznie bardziej interesujące mogą być wizje zaludnione przez postaci jedynie antropoidalne czy antropomorficzne bóstwa, hybrydy ludzi i zwierząt lub stwory z innych galaktyk. Na pewno nie zabraknie tych, których urzeknie żart i dystans, bo i od nich artysta nie stroni.

Robert Kuciński

Centrum Kultury i Sztuki w Koninie

link do artykułu:tutaj