Kamila Gajtkowska - historyk sztuki


     Obcując z nieczęsto dziś spotykaną klasyczną techniką rysunku, u historyka sztuki rodzi się pokusa by czytać prace, z którymi ma się do czynienia, według tego właśnie klucza, klucza medium. Czasem jednak wydaje się to być ślepym tropem, bo cóż u Tomaszewskiego po szukaniu wątków z przeszłości. Czy to nie zbyt prosta sprawa dostrzec echo dawnych mistrzów piórka i węgla w cyzelowaniu każdego detalu, w klasycznych pozach kobiety z niemowlęciem (dlaczego nie szukać w tym motywie odniesień do Madonny z Dzieciątkiem?), pary kochanków splecionych w uścisku, kontra postach, ułożeniach dłoni?
     Oczywiście są to skojarzenia z surrealizmem, zarówno na płaszczyźnie teorii – czyli budowania obrazu z elementów poskładanych według logiki podświadomości, jak i konkretnych motywów, choćby będące cytatem z Salvadora Dali zszyte ze sobą części ciała.
Odrzucamy jednak pokusę „zaksięgowania” prac Tomaszewskiego w kolumnie epigonów surrealizmu i zajmijmy się ty co przedstawiają. Zestawione ze sobą rysunki artysty przypominają karty szczególnego atlasu anatomicznego, przez co subiektywnie – wydawać by się mogło - wizje zyskują obiektywny wymiar. Naturalny porządek rzeczy ulega przeszacowaniu, rangę elementów dominujących zyskują pojedyncze elementy ludzkiego ciała : usta, pierś, małżowina uszna, oko wreszcie siatka żył czy półkule mózgowe. Bohaterowie Tomaszewskiego, jak przystało na modele z kart podręcznika anatomii – są pozbawieni twarzy, a jeśli nie – to i tak nie poddają się indywidualizacji zakrywając ją rekami, zamykając oczy. W ten sposób uwaga odbiorcy intuicyjnie rozpoczynającego budowanie tożsamości obserwowanego podmiotu od twarzy zostaje skierowana na inne partie ciała. To tam, wśród nabrzmiałych żył, szeroko otwartych oczu, kurczowo wczepionych w uda palców szukać należy emocji artysty i jego bohaterów.
     Przede wszystkim jednak zabiegi formalne mają u Tomaszewskiego charakter dekoracyjny. Nie jest chyba jego ambicją rozstrzyganie problemów ontologicznych, znać za to przewrotną fascynacje zaskakującymi rozwiązaniami wizualnymi.

 

                                                                                                          Kamila Gajtkowska
                                                                                                            historyk sztuki